Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

sobota, 28 lutego 2015

One się nigdy nie nudzą - ulubione gry planszowe, moje top 5

Jako dziecko bardzo dużo grałam z rodzicami w różne gry planszowe i karciane, bardzo lubiłam ten czas gdy siedzieliśmy wszyscy razem i graliśmy, czasami całymi dniami. Potem na jakiś czas rozstałam się z planszówkami by znowu do nich wrócić parę lat temu. Przecież one się nigdy nie nudzą, każda gra jest inna, nie ma nigdy takiego samego rozdania i nie zawsze ta sama osoba wygrywa, a każdy przecież chce! Wygrywanie przynosi największą zabawę, a i robienie sobie na złość, przecież nie możemy dać innym wygrać, prawda?! :) Chociaż to nie wygrana się liczy, to czas spędzony razem jest ważny, najważniejszy. Chciałam dzisiaj podzielić się z Wami moimi ulubionymi grami, może i Wam się spodobają?! Jak znacie inne warte uwagi, nie wahajcie się zostawić komentarza, wszystkie mile widziane :) 

Moja obecna kolekcja planszówek liczy sobie 10 gier, plus jedna karcianą, odkrytą niedawno ale zdecydowanie zaliczam ją do tych ulubionych. Dzisiaj zapraszam Was na moje top 5 w grach towarzyskich :)

Top 5 musi, ale to koniecznie otworzyć bezapelacyjny faworyt - Eurobusiness. 


Swoja wersje mam już kilka ładnych lat i jest to jedne z pierwszych, jak nie pierwsze wydanie Eurobusinessu, według mnie najlepsze i jak widać na załączonym zdjęciu, mimo upływu lat trzyma się całkiem dobrze. Chyba każdy z nas polował zawsze na Wiedeń i Insbruck, żeby jak najszybciej kupić tam domy, budować hotele a potem ściągać masę kasy z 'odwiedzających', u mnie zawsze zacięta walka i bój o te dwa konkretne miasta, a u Was jak wygląda gra w Eurobusiness?

Na miejscu drugim, młodszy syn Eurobusinessu - Monopoly. Nie gorszy, ale nieco inny. Zasady gry te same, ale jak widać szata graficzna i pola dość inne. Przyznam szczerze, że poluję na jakąś fajną edycję limitowaną/kolekcjonerską Monopoly, słyszeliście o jakiś fajnych? :)



Numer trzy to Cluedo, odkryta przypadkiem dwa lata temu podczas świątecznych zakupów - dotrzymywała nam towarzystwa podczas świąt i choć na chwilę, dłuższą chwilę odciągała nas od świątecznego stołu.



Po krótce - w domu miała miejsce impreza, która wymknęła się spod kontroli i doszło do morderstwa. Jeden z uczestników, zabił w domu jakimś konkretnym narzędziem. Naszym zadaniem jest być trochę jak Sherlock Holmes i dowiedzieć się kto, gdzie i czym zabił. Na początku gry, do specjalnej koperty odkładane są karty - osoba, narzędzie i pomieszczenie - jest to zabójca wraz ze swoim narzędziem zbrodni. Reszta kart zostaje potasowana, rozdzielona pomiędzy uczestników. Podczas gry przemieszczamy się pomiędzy pomieszczeniami i zadajemy pytania odnośnie zbrodni kolejnym graczom. Tylko analityczny umysł i łączenie faktów pozwoli nam wytropić zabójcę.


Numer cztery to - Kolejka, czas PRLu i ograniczonych towarów w sklepie. Na początku gry otrzymujemy karty z zadaniem oraz produktami, które musimy kupić. Ustawiamy się w kolejce do sklepów, czekamy na dostawę i zaczynają się...

...przepychanki kolejkowe. Przecież każdy chce być pierwszy w kolejce i kupić najpotrzebniejsze produkty, pamiętaj, współzawodnicy nie dadzą Ci tak łatwo dostać się do sklepu, zawsze mogą obrócić kolejkę albo rzucić kartę remanent i choć będzie dostawa, to nic nie uda Ci się kupić..

I ostatnia w moim Top 5 jest gra karciana - Uno. Odkryta około trzech tygodni temu i już znalazła się w gronie moich ulubionych.  Zasady są proste, trzeba jak najszybciej zejść z kart dopasowując je kolorem bądź figurą do tych, które już znajdują się na kupce. Jedna karta na stole, 7 kart w ręce, ruch zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Proste prawda?


Ale hola, hola, nie może być tak łatwo. Pośród kart znajdują się także takie które blokują ruch, zmieniają jego kierunek, zmieniają kolor czy też karty z plusem, które oznaczają, że musimy ciągnąć określoną ilość kart w talii. Nie zawsze będziemy mieli 7 kart w ręce, szybko może okazać się, że dobijasz do dwudziestu..

To by było na tyle, jak podobało się Wam moje top 5?
Znacie te gry czy dowiedzieliście się o nich po raz pierwszy?
Chętnie dowiem się o nowych, ciekawych planszówkach, polecajcie w komentarzach :)

Miłego weekendu,
Pat.


niedziela, 22 lutego 2015

Spacer Strogetem - głównym deptakiem Kopenhagi

Trochę się zastanawiałam czy opublikować ten post, bo Stroget jest pięknym miejscem, deptak jest malowniczy, ale teraz, kiedy jest zimno, szaro i ponuro, zdjęcia nie oddają jego uroku. Stroget to główny deptak Kopenhagi ciągnący się przez około 2 km, po obu jego stronach znajdują się knajpki, bary, sklepy i sklepiki. Niezależnie od pory roku czy dnia tygodnia tętni on życiem, masa ludzi przechadza się jego ulicami każdego dnia, a w okresie wiosenno-letnim wycieczek jest co nie miara. Zdecydowałam, że pokaże Wam Stroget porą zimową, a za jakiś czas, kiedy słonko pozwoli, dla porównania, na jego wersje letnią. Te dwie, dość różnią się od siebie, więc ciekawie będzie zobaczyć te różnice. 

Spacer swój zaczęliśmy od części na której przeważnie kończy się spacer, od stacji głównej Dworca Centralnego w Kopenhadze, idąc dalej w kierunku Norreportu. Na mapce nasza trasa wygląda tak.


Zaczynamy spacer od pięknego Dworca Głównego - Kobenhavn H, z którego wychodzimy głównym wejściem.


Kierujemy się na lewo do krzyżówki, aby swobodnie przejść na drugą stronę.


Po przejściu przez ulicę mijamy dudniący muzyką Hard Rock Cafe, w którym ku mojemu zdziwieniu, zawsze jest tłoczno.


Zaraz za Hard Rockiem, znajduje się główne wejście do Parku Rozrywki - Tivoli, które za niedługo znowu będzie otwarte i pełne życia.Wejście do Tivoli zawsze kojarzy mi się z taką wielką bramą do pięknego ogrodu zamkowego, który kryje w sobie mnóstwo tajemnic.. :)


Kierując się wzdłuż chodnika, dojdziemy do głównej krzyżówki, z której rozpościera się widok na..


...Radhuspladsen z pięknym ratuszem w samym sercu placu.


Sami powiedzcie czy nie wygląda imponująco!? W okresie letnim na placu pełno jest muzyków, grajków, street performerów, którzy umilają czas siedzącym na ławkach czy też przy fontannie.


Przy ratuszu i przy innych głównych punktach miasta, nie mogłoby zabraknąć city bike'ów, które można sobie wypożyczyć i udać się na przejażdżkę ulicami Kopenhagi.


Jeszcze jedno spojrzenie na ratusz i idziemy dalej.


Nawet i w te chłodne dni, nie może zabraknąć ciekawych postaci - na Radhuspladsen, można od czasu do czasu spotkać Myszkę Miki, która okazała się.. polką.



Kolejna krzyżówka i jesteśmy na deptaku, jak zwykle pełnym ludzi, pędzących nie wiadomo gdzie, za to zawsze z torbami pełnymi zakupów.



Na szczęście deptak nie jest aż tak zatłoczony jak zazwyczaj, można spokojnie przejść, nie przeciskając się przez tłumy, co bardzo często zdarza się w te cieplejsze miesiące roku.


Tak jak wcześniej wspominałam, po obu stronach możemy znaleźć sklepy, sklepiki, restauracje, bary i knajpki, oblegane przez 'tubylców' jak i przez turystów. Wydawać by się mogło, że chłodniejsze dni  'odstraszą' zwiedzających i będzie ich mniej - ale chłód i niepogoda im nie straszna.


Pierwszy przystanek na kupienie pamiątek w Copenhagen Souvenir, a ich tutaj..


..do koloru do wyboru. Jacyś chętni na małe zakupy?



Po pamiątkowych zakupach udajemy się dalej, ale nie na długo, aby znowu zatrzymać się na małe zakupy.


Być w Danii i nie kupić LEGO, grzech! Proszę, zapraszam, rozglądnijcie się.


Dalej mijamy Gameltorv, który latem tętni życiem, zapełniony jest stolikami, ławkami, które uginają się od odpoczywających na nich ludzi. Można na chwilę przysiąść na fontannie, odpocząć i wsłuchiwać się w dźwięki miasta.



Powoli zaczyna się robić coraz tłoczniej, ale to nas nie zraża, idziemy dalej, przecież jeszcze nie koniec spaceru.





Zgłodnieliśmy, macie ochotę na małe co nie co?! W tym miejscu serwują najlepsze francuskie naleśniki -  crepes. Ja się skuszę na tego z czekolada i bananami, a Wy? :)


Są też gofry, lody, kawy i kanapki, więc sami decydujcie na co macie ochotę.


Ja zostaję przy naleśnikach.


Naleśnik w rękę i hop, w dalszą drogę. Z oddali widać gdzie się zbliżamy, jest to Amagertorv, gdzie zawsze najwięcej się dzieje. Przez cały rok można tutaj codziennie spotkać grajków i performerów, którzy na prawdę dają czadu. Nie można nie stanąć na chwilę i nie posłuchać ich muzyki.
 



W samym sercu Amagertorv, znajduje się fontanna Stork, gdzie latem przyznam szczerze, jest tak oblegana przez siedzących na niej ludzi, że można jej nie zauważyć. Dzisiaj nie oddaje takiego uroku jak zazwyczaj, ale poczekajcie, przyjedziemy tutaj latem, na pewno zostaniecie orzeźwieni kroplami jej tryskającej wody :)


Ostatni kadr na drugą stronę Amagertorv i idziemy dalej.


W najbardziej znanej części Strogetu, nie mogło zabraknąć takich sklepów jak..



Smażone orzechy, hot dogi, lody, naleśniki są na każdym kroku, od jednego spaceru można przytyć pół kilo z tych łakoci i smakołyków, ale nie zrażajcie się, druga runda po Strogecie i dodatkowe kilogramy znikają. 



Spójrzcie w górę, to Piotruś Pan!


A zaraz za nim, Rundtarn - okrągła wierza, do której zabiorę Was innym razem.
 




Powoli zbliżamy się do końca naszego spaceru, Kulturtorvet w całej okazałości, to okrągłe drewniane 'coś' w sercu placu to.. fontanna, w okresie letnim, a teraz jedna z wielu ławek. Przysiądziemy na chwilę?



Na koniec możemy kupić bukiet pachnących kwiatów w kwiaciarni Pod Zegarem i cieszyć się ich zapachem podczas drogi do domu..




Mam nadzieję, że ten krótki wirtualny spacer Wam się podobał i pamiętajcie, jeszcze tu wrócimy - latem!

Miłej reszty weekendu,
Pat.


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...