Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

czwartek, 30 kwietnia 2015

Rok bloga, zmiany i wyzwanie z okazji 100 wpisu!

Kochani przyszedł czas na zmiany! To zdanie zawsze owocuje pójściem do fryzjera, kosmetyczki, zakupem nowych ciuchów, ale nie, nie tym razem. Teraz padło na bloga! Już od dłuższego czasu planowałam trochę zmienić jego wygląd, na bardziej stonowany i uporządkowany, o ile można tak powiedzieć.

Zmiany planowałam zrobić na pierwsze urodziny bloga, które przypadały 4ego kwietnia, ale tak na prawdę z braku czasu nie udało mi się tego zrobić więc wolałam poczekać do 100ego wpisu i voila! Możemy dzisiaj świętować pierwszy rok bloga - tak wiem to jeszcze dzidziuś - ale pomału stawia coraz to większe kroki i zmierza do dalszego rozwoju.

Czego życzę sobie z okazji pierwszych urodzin - wytrwałości, większej ilości postów, więcej pomysłów, więcej o Danii i po prostu więcej!

A czego Wam życzę - aby Wam się dalej tak dobrze czytało jak do tej pory i żebyście za każdym razem znajdowali coś fajnego dla siebie, co pozwala Wam wracać tutaj z uśmiechem na ustach! 

Sto lat! Życzenia ślę z chłodnej, mam nadzieję, że tylko dzisiaj, Kopenhagi!



Co się zmieniło?

Nagłówek bloga 


Ładny prosty, czarno biały, bez większych udziwnień. Choć muszę przyznać, że nad doborem czcionki siedziałam z dobre trzy godziny, przecież wszystko musi pasować! I sami powiedzcie, czy nie fajnie teraz wygląda?!

Kategorie na blogu


Nigdy wcześniej ich nie było, przyszedł czas, żeby je dodać. Przy pomocy kategorii chciałam pokazać główne tematy blogowe, a także i Wam ułatwić szukanie tego, co lubicie najbardziej. 

Nowe logo bloga

Utworzenie logo siedziało w mojej głowie od jakiegoś czasu, Jego układ i wygląd też miałam już ustalony, brakowało tylko wykonania. Na szczęście z pomocą przyszła mi Basia, dziękuję Ci Kochana za to, i voila - jest nowe logo! Chciałam, żeby logo kojarzyło się z Danią, więc nie mogło być inaczej musiało paść na syrenkę. Syrenka to i morze, więc stąd błękitny kolor tła. Na początku myślałam o bieli i czerwieni bo to kolory flag Polski i Danii, w moim sercu jest i Polska i Dania, ale jednak został błękit. Jest od początku do końca takie jak chciałam, moje. 

Mam nadzieję, że nowy wygląd bloga podoba się także i Wam, i jest przyjemniejszy dla oka :) 


A teraz zapraszam na kolejny smaczek! Mam nadzieję, że się Wam spodoba i będziecie chętnie brali w nim udział! 100 wpis to taka kolejna, dla mnie, mała rocznica, którą chcę uczcić w specjalny sposób. Parę wpisów temu o wiosennych celach, pisałam, że chcę zorganizować akcję/wyzwanie na blogu. 100 wpis był dla mnie taką motywacją aby zrealizować ten plan, a że obecnie biorę udział w akcji 'z Piątku do Dakoty Południowej' u Grubaski, postanowiłam w jakiś sposób kontynuować swoją aktywność fizyczną.

Chciałam Was serdecznie zaprosić na wiosenno-letnie wyzwanie: Rowerem wokół Danii. 

Wiosna i lato to okres radosny, słoneczny, taki w którym człowiek ma więcej energii i chęci do działania. Wiosną i latem stawiamy na ruch, przebywanie na świeżym powietrzu i zwiększoną aktywność fizyczną. Tak więc postanowiłam stworzyć akcję, która łączy te wszystkie elementy, a wiadomo, że razem przyjemniej. 

Dania to kraj w którym rowery są idealnym środkiem transportu i korzystanie z nich codziennie jest rzeczą normalną, sama polubiłam rower bardziej niż kiedykolwiek i korzystam z niego znacznie częściej niż jak mieszkałam w Polsce. Dojeżdżanie do pracy, na uczelnie rowerem jest rzeczą normalną i do tego jaką przyjemną, nie trzeba stać w korkach czy gonić za autobusami. Od 4ego maja zmieniamy środek transportu na rower i jedziemy do pracy, do szkoły, na uczelnie, do sklepu, na przejażdżkę.

Cel: Objechać całą Danię
Czas: 2 miesiące
Start: 4 maja
Koniec: 30 czerwca
Trasa: Załączona mapka poniżej
Środek transportu: Rower
Skąd: Wirtualnie ruszamy z Kopenhagi
Odległość: 1878 km

Zaczynamy 4ego maja, co niedziele zbieram indywidualne wyniki [do 23:00] - kilometry przejechane na rowerze i zaznaczam na mapie naszą lokalizacje. Odwiedzimy ciekawe miejsca, spalimy trochę kalorii i będziemy się dobrze przy tym bawić! Co wy na to? Do mierzenia kilometrów używajcie aplikacji Endomondo, Runtastic, Sports tracker, Allsport czy google maps, jak kto woli. 

Wzajemne motywowanie mile widziane! :) 


Jak Wam się podoba wyzwanie? Mam nadzieję, że zechcecie wziąć w nim udział :) 
serdecznie zapraszam!

Miłego,
Pat.

sobota, 25 kwietnia 2015

Przegląd tygodnia w zdjęciach #9

Minął już miesiąc od ostatniego Przeglądu tygodnia, więc przyszedł czas to nadrobić. Koniec kwietnia zbliża się wielkimi krokami i zaraz maj, ukochany maj, mam nadzieję, że będzie obfitował w jeszcze więcej tych bardzo ciepłych i słonecznych dni. Choć w kwietniu nie było na co narzekać, słonko dobrze nas traktowało. 

Kwiecień to był zdecydowanie rodzinny czas, z dużą ilością uśmiechów małego brzdąca, które poprawiały humor już od samego rana, popołudnia zaś spędzałam przeważnie na spacerach w miłym towarzystwie. 


1. Gentofte So pięknie błyszczy w blasku słońca, tego widoku nie mogło zabraknąć prawie każdego popołudnia, można rozkoszować się ciszą, śpiewem ptaków i szumem wiatru, bosko.
2. Mała Marcelina też była zadowolona z naszych spacerów, spała sobie w najlepsze na świeżym powietrzu.
3. Widok z balkonu przy zachodzącym słońcu, czego chcieć więcej?!
4. Lany Poniedziałek obył się bez lania wody, za to na długim, relaksującym spacerze w zoo, nawet miś polarny przybił nam piątkę, za to, że nie spędzaliśmy świąt tylko i wyłącznie przy stole :)


1. Foki też wyglądały na zadowolone i wdzięczyły swoje wdzięki na słońcu.
2. Wyderki także suszyły futerka i z zadowolenia mruczały wniebogłosy :)
3. Pan Wielbłąd i..
4. .. nie tylko foki i wydry wylegiwały się na słońcu :)


1. Czyż flemingi nie są piękne?!
2. Witajcie trampki, wiosenne buty, przewiewne sukienki! Ahh wiosna!
3. A cóż to? Kto rozpoznaje? :)
4. Nasz spacer po Kopenhaskim Zoo pokażę Wam w jednym z nadchodzących wpisów, będzie dużo zwierzaków i pięknych widoków :)


1. Popołudnie bez soku z Joe & the Juice, popołudniem straconym..
2. Bez spaceru również.
3. 4. Spacerowaliśmy przy zachodzie słońca..


1.2.3.4 ..gdzie wszystko pięknie mieniło się na złoty i brązowy kolor.


1.2.3.4 A także w pełnym blasku słońca, by ogrzać się jego promieniami.


Nie mogło zabraknąć też spaceru do Syrenki Kopenhaskiej na który zabrałam Was tutaj.
1. #happywall w centrum Kopenhagi, co byście na niej ułożyli?!
2. Nyhavn oblegany przez turystów jak i lokalnych.
3. Pałac Królewski Amelienborg, a może spotkamy królową? Nie spotkaliśmy..
4. Koścół Albana, tak bardzo przypomina mi Anglię.


1. Love metro bezzałogowe.
2. Najlepsza część lotu, siedzę i patrzę, cieszę oko widokami.
3. Tak można spać :)
4. A tak radować kubki smakowe - pierś z kurczaka na puree z batatów podane z buraczkami i sosem toffi, niebo w gębie.


1. A na zakończenie ciężkiego dnia, Mojito raz proszę!
2. Dzień dobry :)
3. Suflet czekoladowy z sosem wiśniowym i lodami.. rozpływam się..
4. Dzień dobry Wrocławiu.


1. Idealne miejsce na spotkanie i kolacje - Piwnica Świdnicka, sala - Loch, serdecznie polecam.
2. Pierożki, kochane pierożki!
3. Polędwiczki wieprzowe na ziemniakach z sosem grzybowym, fasolką i pomidorami.
4. Jak kawa to tylko z krówkami! Lubicie krówki? :)


Niedziela w Tivoli - pomysł idealny - dobra zabawa i odpoczynek w jednym. Kto się nie boi ten zjeżdża, a kto się boi - też zjeżdża!


Nie martwcie się, zabiorę Was tam, już niedługo :) przecież muszę Wam pokazać wszystkie ciekawe miejsca, prawda?!


1. Przyjemnie się jedzie do pracy jak świeci słonko, aż chce się żyć, od razu lepiej człowiek funkcjonuje! Precz z jesienią i zimą! Chcemy wiosnę i lato!
2. Przynajmniej wtedy można zjeść lunch na dworze :)
3. Wracamy do domu..
4. ..a tam, delektujemy się herbatką na balkonie! Chwilo trwaj.

Liczę na to, że maj będzie jeszcze piękniejszy! Maju przybywaj! 

A jak u Was minął kwiecień?

Miłego weekendu,
Pat.

Ps. Wpis powstał w związku z Wyzwaniem u Różowej Klary – Kwiecień w słowach.

środa, 22 kwietnia 2015

Wyzwanie - Jak nauczyć się pić wodę - poradnik

Picie wody nigdy nie było moją ulubioną czynnością, zawsze stroniłam od jej picia a w zamian wybierałam soki, napoje gazowane, bo wiadomo, lepiej smakują. Jakby ktoś mi jeszcze parę lat temu powiedział, że będę pić wodę i że będzie mi smakować, to bym popatrzyła na niego z pogardą podczas pukania się w czoło. Ale czasy się zmieniły, moje upodobania również, postanowiłam wziąć się w garść i ograniczyć cukier, słodycze i w ogóle rzeczy po których mamy więcej tu i ówdzie. Moje tu i ówdzie jeszcze nie zniknęło, ale pracuje nad tym.
Dlaczego postanowiłam zacząć pić wodę?
Tak na prawdę z czystej oszczędności, na napoje gazowane i soki szła u nas masa pieniędzy, więc postanowiłam trochę zmiejszyć te koszta. W Danii woda z kranu jest zdatna do picia, więc to była kolejna zachęta do tego aby pić ją w większych ilościach i zastąpić nią napoje, które dotychczas lubiłam wypijać.

Od kiedy pamiętam słyszało się wszędzie i wszyscy powtarzali, że picie wody jest zdrowe i żeby przestać truć się sztucznymi napojami. W końcu przyszedł czas, że dorosłam do tej decyzji i wcale nie było to takie trudne jak myślałam. Picie wody zawsze kojarzyło mi się z ogromną katorgą - przecież to nie ma smaku, przecież w ogóle jej nie lubię, nie wypije tylu szklanek dziennie, przecież to nie możliwe – sobie powtarzałam. A jednak. Nigdy nie mówi nigdy – skądś się to powiedzenie wzięło.
No dobrze, ale co tak na prawdę daj nam picie wody?
Przede wszystkim woda pobudza nasz metabolizm i redukuje cholesterol, wypłukuje z organizmu toksyny i uwaga kobietki – redukuje celulit! Nawilża skórę, poprawaia funkcjonowanie wątroby, dotlenia organizm i reguluje jego temperaturę. Poprawia funkcjonowanie nerek, zmniejsza infekcje dróg moczowych oraz poprawia ‘nasmarowanie stawów’. Czy mam jeszcze coś wymienić? Myślę, że tyle punktów jest wystarczające i odpowiednio zachęcające, żeby lepiej się przyjrzeć wodzie i dołączyć ja do swojej codziennej diety.


Masz takie jak ja opory przed piciem wody? Nie wyobrażasz sobie życia bez znanych napoi gazowanych i soków? A więc nadchodzę! Sama po sobie widzę, że niemożliwe nie istnieje, byłam ostatnią osobą, która piłaby wodę, a tu proszę, taki psikus. Opowiem Ci jak zaczęłam a potem w punktach wypiszę rady jak się do tego zabrać, mam nadzieję, że Ci pomogę i w końcu raz na zawsze odstawisz cukier w płynie.

Jak zaczęłam?
Początki nie sa łatwe, wie każdy kto zaczynał jakiekolwiek wyzwanie, za pierwszy cel obrałam sobie wypicie dwóch szklanek dziennie, potem stopniowo zwiększyłam tę ilość do trzech i czterech szklanek. Dwie szklanki, Boże, nie dam rady – myślałam. Ale stopniowo każdego dnia szło mi coraz lepiej. W końcu trzy, ba cztery szklanki dziennie to była bułka z masłem. Zauważyłam, że automatycznie sięgam po szklankę z wodą jeśli tylko taka jest w pobliżu, gdy oglądałam telewizję/pracowałam przy komputerze, stawiałam szklankę koło siebie i przy każdym spojrzeniu na nią, brałam ją, żeby wypić kolejny łyk. Jak to mówią – pić małymi łyczkami a częściej, i tak też robiłam. Zauważyłam także, że woda w temperaturze pokojowej w ogóle mi nie smakuje, musi być zimna, najlepiej taka z lodówki – i tak też się wspomagałam – wstawiałam dzbanek z wodą do lodówki i czekałam na odpowiednią temperaturę. Teraz dzbanek ma stałe miejsce na jednej z półek. Za drugi cel obrałam picie wody nieprzerwalnie przez 21 dni – podobno po codziennym powtarzaniu jakiejś czynności przez 21 dni, wchodzi nam ona w nawyk. Ledwo się obejrzałam, 21 dni minęło a ja dalej piłam wodę, ba, piję ją nadal i nie wyobrażam sobie, że miałoby być inaczej. Czasami nachodzi mnie ochota na sok czy napój gazowany, ale przyznam szczerze, że wypijam pół szklanki i to mi wystarczy, jest mi po prostu za słodko. Tego się nie spodziewałam, ale jest to ogromny plus, na moją korzyść.
Jak zacząć pić wodę mineralną? Mam nadzieję, że nie muszę dodawać – niegazowaną.
- podejdź do tego na luzie, potraktuj to jako wyzwanie, coś co możesz osiągnąć własną pracą i zaangazowaniem,
- pozbądź się z domu wszelkich napojów gazowaych, soków, rozcieńczaczy czy czegokolwiek co ma w sobie cukier, bądź schowaj je tam, gdzie rzadko zaglądasz, po prostu niech znikną z pola Twojego widzenia, niech nie korcą,
wyznacz sobie pierwszy cel – ilość szklanek, które zamierzasz wypić dziennie – zacznij od jednej przez tydzień, zwiększ do dwóch, po kolejnym tygodniu do trzech i potem czterech. Jeśli tygodniowe zwiększanie jest dla Ciebie za trudne, rób to po dwóch tygodniach,

- 21 dni to nie całe 4 tygodnie, 4 tygodnie to tylko 7,5% całego roku, poświęcisz ten czas żeby  zaowocowało na kolejne tygodnie, miesiące, lata?
- zachęć resztę domowników do picia wody razem z Tobą, wzajemna motywacja czyni cuda, Tobie będzie raźniej a i pokus będzie mniej jeśli domownicy nie będą pić niczego innego,
- eksperymentuj z wodą – mi nie smakowała ta w temperaturze pokojowej, lepiej szło mi z zimną i to własnie taką lubie najbardziej, a może Tobie bedzie lepiej się piło tą z cytryną/limonką/truskawką w środku a może z miętą?! Próbuj, smakuj, testuj, to Tobie ma smakować!
- ogranicz, w razie możliwości, picie czarnej herbaty i kawy, zastąp je wodą,
- pij wodę przed i po posiłku, nigdy w trakcie,
- miej zawsze w lodówce dzbanek/butelkę z wodą i uzupełniaj jej zapasy każdego wieczoru– jeśli to właśnie zimna najbardziej Ci odpowiada,
- pracujesz na komputerze, prasujesz, oglądasz telewizje, czytasz książkę – weż ze sobą szklankę z wodą, miej na widoku i pamiętaj, że każde spojrzenie to łyk wody – zobaczysz, że podziała,
- noś ze sobą do pracy, na spacer butelkę z wodą, w razie pragnienia zawsze masz ją przy sobie – co zmniejsza możliwość przypadkowego wskoczenia do sklepu po coś gazowanego,
- jeśli zapominasz o piciu wody, zawsze możesz ściągnać aplikację, która przypomina o jej piciu w ciągu całego dnia – jest ich wiele, np. Water your body, Hydro pij wodę, Pij wodę, Waterlogged.
Co się zmieniło po piciu wody? Przede wszystkim skóra zrobiła się bardziej napięta i nawilżona, oczy przestały mi się tak szybko wysuszać i swędzieć, nie muszę ich codziennie zakrapiać, co było wcześniej normą. Zaczęłam odróżniać pragnienie od głodu i teraz nie sięgam po przekąskę a raczej po wodę, wydalam z organizmu więcej toksyn bo częściej korzystam z toalety na czym zyskuje mój organizm.
Mam nadzieję, że ten mały poradnik pomoże Wam w rozpoczęciu picia wody. Jest ona o wiele zdrowsza niż inne napoje i ma wiele zalet, o których nie warto zapominać. Zachęcam Was do zmierzenia się z samym sobą i ze szklanką wody, dacie radę? Jestem ciekawa efektów.


Miłego,
Pat.

Ps. Wpis powstał w związku z Wyzwaniem u Różowej Klary – Kwiecień w słowach.

niedziela, 19 kwietnia 2015

Wyzwanie - 5 ulubionych miejsc w Kopenhadze

Przed nami kolejny tydzień wyzwania u Różowej Klary - Kwiecień w słowach, jestem jeden tydzień do tyłu więc na dniach pojawi się kolejny post związany z akcją. Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami moimi 5 ulubionymi, jakże mogłoby być inaczej, miejscami w Kopenhadze. 

Miejsca na liście są przypadkowe, losowo ułożone, każde miejsce jest inne i każde lubię za coś innego, czego nie ma kolejne z nich. Zaczynamy od Kościoła Vor Frelses Kirke, z piękną 90 m wieżą. O tym miejscu pisałam już na blogu i odsyłam Was do wpisu, gdzie możecie znaleźć więcej zdjęć i informacji. 



Za co lubię to miejsce? Za to, że jest tak blisko centrum, za to że trzeba pokonać dość wysoką ilość stopni, żeby wejść na szczyt ale na końcu satysfakcja jest niesamowita. Zdecydowanie za widoki, zawsze lubiłam wdrapywać się na wysokie miejsca, żeby móc podziwiać budynki i różne miejsca z góry. Tam, na górze panuje spokój, który uwielbiam. Jestem tylko ja, wysokość, panująca cisza, która pozwala cieszyć oko tym, czym widzi. 


Tivoli, drugi pod względem wieku park rozrywki świata, znajdujący się w ścisłym centrum Kopenhagi i cieszący się ogromną liczbą odwiedzających każdego roku. Tivoli oferuje szeroką gamę atrakcji od budynków wzorowanych na stylu Orientu, poprzez teatr, altany, restauracje, aż do najważniejszych karuzel, wszelakich urządzeń mechanicznych i kolejek górskich. Każdego sezonu Tivoli zmienia się pod względem wystroju, w tym wpisie pisałam o Halloweenowym Tivoli, które według mnie, właśnie wtedy jest najładniejsze.


Za co lubię Tivoli, za to, że żyje własnym życiem. To miejsce jest jak mała wioska z ogromną ilością ludzi, która tętni życiem za dnia i zasypia po zmroku. Za te wszystkie zmiany każdego sezonu, bo nigdy nie wiem co mnie zaskoczy i za okrzyki radości, które można usłyszeć na każdym kroku. Zdecydowanie jest to jedne z radośniejszych miejsce w Kopenhadze. 


Perken, a w zasadzie mecze FC Kopenahagi. Kibicować lubiłam zawsze, oglądać sport też, mam to po prostu we krwi i szkoda by było nie skorzystać z tego, że FCK ma w Kopenhadze swój stadion, a mecze są co dwa tygodnie w sezonie. 


Za co? Za atmosferę, zdecydowanie za kibicowanie, za wszystkie przyśpiewki i za żyletę, która świetnie kibicuje. Już na samym początku mojego bloga, wspominałam coś nie coś na temat meczy FCK, trzeba ten wpis trochę uaktualnić.



Botanisk Have, ogród botaniczny w samy centrum Kopenhagi. Ogrom zieleni, kwiatów, drzew, które w słoneczny dzień dają idealny cień.


Za co? Za tą zieleń, dźwięki ptaków i owadów, za idealną ciszę dla odpoczynku na świeżym powietrzu. Za bliskość centrum a zarazem bycie tak daleko od zgiełku i szumu miasta. Sami zobaczcie jak pięknie jest w ogrodzie botanicznym.




I na koniec, mój zimowy ulubieniec,  grudniowy Julemarked. Najpiękniejsze miejsce w całym mieście o tej porze roku. Światła, ozdoby świąteczne, choinki, prezenty, renifery, światełka, to wszystko tworzy magiczne miejsce, po prostu cudo! Jest tak pięknie, że po prostu musisz tam być, ba, chcesz tam być i napić się glogga przy dźwiękach świątecznej muzyki.



Lubię za świąteczną atmosferę, która sprawia, że święta są takie cudowne, za to, że czuję się jak w domu i odliczam dni do wspólnej Wigilijnej kolacji. Za glogga i za świąteczne aebleskrive, które cieszą moje kubki smakowe. Za to miłe, ciepłe uczucie w sercu, święta Bożego Narodzenia to tak piękny czas. A jak było w tym roku na Julemarkecie, możecie zobaczyć tutaj.

I to by było na tyle. 5 ulubionych miejsc, fakt faktem jest ich o wiele więcej, ale te najbardziej zapadły w moje serce. 

A jakie są Wasze ulubione miejsca? W Waszych miastach? 
Podzielcie się nimi, jestem bardzo ciekawa :) 

Miłej niedzieli,
Pat.

niedziela, 12 kwietnia 2015

Spacer do Syrenki Kopenhaskiej

Zapraszam na kolejny spacer po Kopenhadze, dzisiaj odwiedzimy Syrenkę Kopenhaską, pogoda dopisuje, więc możemy spacerować. Mapka w rękę, okulary przeciwsłoneczne na nos i w drogę!


Nasz 5 kilometrowy spacer zaczynamy przy Rundetarn - Round Tower, do której zabiorę Was innym razem, widoki najładniejsze w słoneczne, bezchmurne dni. Trzymajmy się prawej strony drogi, bo tłumy dzisiaj niesamowite, nie chcemy się przecież rozdzielić.



Mijamy fontannę Stork, którą widzieliście ją już na poprzednim spacerze po Stogecie, mam nadzieję, że ją pamiętacie, dzisiaj tutaj zdecydowanie bardziej tłoczno, nie zgubcie się w tłumie!


Za fontanną skręcamy w lewo, w jedną z uliczek prowadzących na Kongens Nytorv.



Jak poprzednim razem nie kupiliście pamiątek, to macie szansę. Pięć minut i idziemy dalej, zaszalejcie :)


Kierujemy się dalej wzdłuż uliczki aż dojdziemy do wielkiego placu budowy - nie martwcie się, na pewno go zauważycie, a za nim!? Happy Wall, bawimy się? Układajcie co Wam do głowy przyjdzie! Prześlijcie rodzinie i przyjaciołom pozdrowienia albo serduszka! Wszystkie zdjęcia z Happy Wall możecie znaleźć na Instagramie oznaczone hasztagiem #happywall. Do dzieła!



Za Happy Wall wyłania się pomału jedno z piękniejszych miejsc w Kopenhadze, czy widzicie już co to..?


Tak, tak, to Nyhavn! Wyjątkowo dzisiaj zatłoczony. W sumie co się dziwić - pogoda idealna na spędzanie czasu na świeżym powietrzu!


A może chcecie wskoczyć na łódkę i zobaczyć Kopenhagę z wody? Odsyłam Was tutaj, może Was zachęcę do małego rejsu - Canal Tour.



Za Nyhavn wyłania się Opera i restauracja nad samą wodą, przy której 'Du skal hold pause' więc robimy sobie przerwę! :) Podziwiajcie widoki i poopalajcie się w blasku słoneczka, trzeba korzystać z wiosennych pięknych dni.



No podnosić tyłki! Idziemy dalej! Kierujemy się na Amalienborg, rezydencję królewską, kto wie, może spotkamy tam samą Królową! Amalienborg jest rezydencją królewską duńskich monarchów i rodziny królewskiej od 1794 roku. Składa się on z czterech rokokowych pałaców zbudowanych wokół ośmiokątnego placu w środku którego stoi pomnik Fryderyka V. Pałac pierwszy najbardziej po lewo to Pałac Schackego, w którym obecnie mieszka królowa Małgorzata II z Henrykiem, zaraz za nim jest Pałac Moltkego, teraz używany tylko do celów reprezentacyjnych, następnie Pałac Brockdorffa i ostatni Pałac Levetzaua.


Obstawa musi być, uważajcie, nie róbcie nic podejrzanego, oni mają broń i nie zawahają się jej użyć!




Za Amalienborg, kierując się główną ulicą dojdziemy do Kościoła św. Albana, kościół anglikański wybudowany w XIX wieku, pięknie się prezentuje, prawda?!




Chodźcie przysiądziemy na chwilę na Fontannie Gefiony. Słonko tak pięknie dzisiaj grzeje.



Po co wyrzucać stare, zniszczone rury? Zróbmy coś ciekawego - siedzę i myślę :)


Już za chwilę, za chwil parę..


..wyłoni się ona..


..Syrenka Kopenhaska!


Chwila dla fotoreporterów, selfie z Syrenką i jesteśmy na końcu naszej drogi. Dziękuje Wam za ten wiosenny spacer i mam nadzieję, że się podobało!


Do zobaczenia następnym razem,
Pat.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...