Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...

sobota, 31 maja 2014

Przepis na sok z Joe & the Juice

Jakiś czas temu na fanpage'u dodałam zdjęcie soku Joe & the Juice, jest to bar słynący z soków i koktajli owocowych. Co tu dużo mówić są pyszne! Jedne są orzeźwiające w słoneczny dzień, inne pobudzające kiedy tego słonka jest mniej. Ostatnim razem podpatrzyłam jak go robią i stwierdziłam, że to wcale nic trudnego. I o to jest, przepis na sok "Hell of a Nerve" z Joe & the Juice. 



Do przygotowania soku potrzebne nam będą - blender, truskawki, banan i sok z kwiatów bzu. 
Zaczynamy!


Do blendera wrzucamy przekrojone na pół truskawki, banan w kawałkach i dodajemy soku z bzu, ilość w zależności ile chcemy soku uzyskać. Ja dałam półtora szklanki soku, garść truskawek i dwa banany. Z czego wyszły trzy szklanki soku.


Blendujemy i gotowe!


Mój sok wyszedł dość gęsty, ale za takimi właśnie przepadam. Aby uzyskać lżejszy, delikatniejszy, dodajcie jednego banana i więcej truskawek.

Efekt końcowy poniżej.


Dla porównania - oryginał.


I jak Wam się podoba? Skusicie się?

Miłego weekendu,
Pat.


piątek, 30 maja 2014

Dania - 6 absurdów

 źródło google.pl

Zapewne każdy z nas wyjeżdżając do obcego kraju, zauważa różnice pomiędzy swoim krajem a krajem który odwiedza. Są one łatwiej i trudniej wytłumaczalne, jedne są zrozumiałe, w których można doszukać się jakieś logiki, a drugie.. no cóż, ciężko je wytłumaczyć. W Danii tych różnic naliczyłam jak na razie 6, są one dla mnie absurdami, których pojąć nie mogę i zastanawiam się co pomysłodawca miał na myśli.

1. Okna

W Danii wszystkie okna otwierają się na zewnątrz, bez wyjątku. W tym przypadku wytłumaczenie jest i w cale nie takie złe - okna otwierane na zewnątrz nie zabierają powierzchni użytkowej w domu, z tym się zgodzę, pomysł dobry, ale powiedzcie mi, jak te cholerstwa umyć?? Mamy okno, które jest podzielone na trzy części, środkowe nie otwiera się wcale, lewa część otwiera się na lewo a prawa w prawo. 
No i jak tu te okna umyć z zewnątrz?!

2. Drzwi

Drzwi to dla mnie do tej pory zagadka, chyba największa. Drzwi jak to drzwi, same w sobie niczym się nie różnią od tych, które są w Polsce, ale. Ale jest. Są zatrzaskowe. Wychodzisz w pośpiechu, i bum. Drzwi się zatrzaskują, Ty z roztargnienia kluczy nie masz i.. całujesz klamkę. Albo masz szczęście, i ktoś w domu jest, więc Ci otwiera, albo czekasz pół dnia na powrót współlokatora do domu. 
No i jeszcze jedna sprawa, aby otworzyć drzwi, podnosisz klamkę do góry i otwierasz je, wkładając do góry nogami klucz do zamka, który także jest do góry nogami, powiedzcie mi dlaczego?! Klamkę podnosimy aby otworzyć drzwi?! No i zamek do góry nogami?! Sensu jak widać - brak.
[EDIT; zapomniałam dodać, że na szczęście w większości mieszkań w Kopenhadze, klamki do drzwi są normalne, sporadycznie można spotkać otwierane do góry. Z największą ilością tak właśnie otwieranych drzwi i zamków spotkałam się, gdy jeszcze mieszkałam w Aalborgu, na Jutlandii.]

3. Kontakty

Na szczęście takie same jak w Polsce, nie trzeba żadnych przejściówek jak w Anglii, ale..nad gniazdkiem znajduje się przełącznik, taki sam jak do włączania światła po co? Aby włączyć bądź wyłączyć prąd płynący w gniazdku. Pomysł nie taki zły, tylko troszkę utrudniający życie, bo przecież nie zawsze pamiętasz czy włącznik jest włączony czy też wyłączony i bez powodu wkurzasz się, że ta cholerna ładowarka znowu nie działa!

4. Jedzenie 

Czy kiedykolwiek ktoś z Was pomyślał żeby położyć ziemniaki na kanapkę? Przyznać się. Nikt? Tak też myślałam. No jednak tutaj tacy się znaleźli, Duńczycy się nimi zajadają. Do mnie to połączenie jakoś nie przemawia.

Jesteś w Ikei, tona zakupów, wybierasz dodatki, to do kuchni, to do łazienki, tu jeszcze dywan a tam jeszcze lampka bo przyda się do stolika nocnego i nagle zgłodniałeś. Lecisz szybko do restauracji, patrzysz na zdjęcia menu i nie zastanawiając się, bierzesz, ziemniaki z gulaszem i buraczkami. Obiad jak obiad, prawda?! Tyle że buraczki to nie buraczki a.. marmolada. 

To samo jest ze śledziami i kaszanką, u nas, na słono, bądź w śmietanie. W Danii, w zalewie z rodzynkami bądź cynamonem. Połączeń słodkich śledzi i kaszanek jest wiele, logiki, nie widzę. 

5. Łazienka 

Mieszkania w Danii są dość duże, pokoje przestronne, słoneczne a łazienki, zwłaszcza te w centrum Kopenhagi, maleńkie. Wchodzisz do łazienki, masz jeden krok do umywalki, toalety no i od razu możesz wziąć prysznic. Znajduję się on bezpośrednio nad toaletą. Tu także, jak w przypadku okien, Duńczycy mają na to wytłumaczenie - powierzchnia mieszkalna powinna być jak największa, czyli duże pokoje a łazienka i kuchnia, jak najmniejsze. Na szczęście nie wszystkie są tak zbudowane i można znaleźć dość dużą ilość z normalną łazienką i kuchnią.

6. Ubiór 

Duńczycy należą do ludzi dość specyficznych. Wydaję mi się, że tutaj nikt nie zwraca uwagi na ubiór. Możesz wyjść w pidżamie, szlafroku i nikt nie zwróci na to uwagi. Nie powiem, i mi parę razy zdarzyło się wyjść w mniej wyjściowym stroju do sklepu i nie czułam na sobie wzroku dziwnie patrzących na mnie ludzi. Fajna sprawa., ale jednej rzeczy pojąć nie mogę. Lato, gorąco, rozpływasz się, marzysz o wodzie a tu idzie pani w szaliku i kurtce, czyżby jej było zimno? Chyba tak, przecież wieje wiatr i może być zimno przy dwudziestu paru stopniach, prawda?! To samo zimą, trzęsiesz się z zimna, owijasz się szalikiem najbardziej jak możesz, chodzisz po przystanku w tę i z powrotem, żeby było Ci cieplej a tu nagle wychodzi pani w sandałach z odkrytymi stopami, no jak, pytam się jak?


Dziwni Ci Duńczycy, prawda?:)

Pozdrawiam, 
Pat.

wtorek, 27 maja 2014

POOL - PUB bilard w Kopenhadze - pomysł na spędzenie czasu we dwoje

W czwartek zaczyna się, już drugi w tym miesiącu, długi weekend, jest to okazja żeby pobyć tylko we dwoje i aktywnie spędzić ten czas. Chciałabym Wam zaproponować jak można go wykorzystać.
Z Moim staramy się, żeby co jakiś czas wyjść tylko we dwoje - ostatnio wybraliśmy bilard. Była to kolejna z rzeczy, którą kupiłam na Grouponie. Znacie Groupon? Korzystacie? Według mnie jest to świetna sprawa, często mają bardzo fajne oferty i przyciąga 50% zniżka.
Kupiłam 3 godziny bilardu dla dwóch osób w Pool-Pub, który znajduje dość blisko dzielnicy Norrebro. Mieliśmy w planie grać tylko godzinę, ale tak nam się spodobało, że zostaliśmy dłużej.


Moim zdaniem bilard to dobry pomysł, żeby pobyć ze sobą. Cisza, spokój, więc można porozmawiać a i mała rywalizacja na pewno będzie i powiem Wam, że śmiechu co nie miara. Miałam już okazję grać kilkanaście razy ale powiedzmy szczerze - nie idzie mi za dobrze. Naśmialiśmy się, nawygłupialiśmy, bo przecież tak łatwo nie dałam za wygraną. Miło wspominamy ten czas.

Pub znajduje się na pierwszym piętrze, posiada maszyny do grania, symulacje golfa, piłkarzyki i kilkanaście stołów bilardowych. Ma bardzo miłą obsługę, przyjemna dla ucha muzyka leci w tle, nie ma szumu i gwaru, jest dość spokojnie mimo, że dużo osób gra na maszynach i przy stołach. Pub zachęca do ponownego przyjścia, to na prawdę fajne miejsce i myślę, że dobra rozrywka dla każdego, nawet dla początkującego!


Adres: Pool-Pub, Rentemestervej 67, 2400 Kobenhavn NV
Godziny otwarcia: Niedziela - Czwartek od 11:00 do 23:30, Piątek - Sobota od 11:00 do 02:00.

Dużą uwagę przyciąga też obraz z kultowymi postaciami amerykańskiego kina, aż sama zapragnęłam mieć taki. Czy nie fajnie wyglądałby gdzieś w salonie?! :)


 A Wy jak lubicie spędzać czas we dwoje? Na kanapie czy bardziej aktywnie?

Miłego dnia,
Pat.

poniedziałek, 26 maja 2014

Bez rąk, bez nóg, bez ograniczeń - Nick Vujicic

Dzisiaj postanowiłam napisać Wam co nie co o książce, którą ostatnio przeczytałam - Bez rąk, bez nóg, bez ograniczeń - Nick'a Vujicic'a. O Nicku słyszałam już dawno, oglądałam nawet parę filmików z Jego przemowami. Na pewno jest ogromną inspiracją dla wielu ludzi i daje wiarę, że mimo niektórych przeciwności można normalnie żyć i korzystać z tego życia w pełni.  


W książce, Nick, opisuje przeżycia i wydarzenia, które oddały piętno i pomogły mu być takim jaki jest teraz i być tam gdzie teraz jest. Opisuje jak poznane osoby i wydarzenia pomogły mu walczyć z depresją, z poczuciem bycia niepotrzebnym czy ciężarem a także z podniesieniem się po próbie samobójczej. Na początku opisuje przeżycia i wątpliwości rodziców po Jego narodzinach, Jego rozterki i problemy jakie miał gdy był jeszcze dzieckiem. Problemy przy przeprowadzce do USA - problemy z wizą i późniejszym otrzymaniem stałego pobytu, które były związane z Jego chorobą i zbyt wysokimi kosztami leczenia. Nick jest wychowany po chrześcijańsku i wierzy, że Bóg ma jakiś cel w tym, że stworzył go takim i że rzeczy, które mu się przytrafiają, nie dzieją się bez przyczyny - "Jeśli chcesz posłuchaj mojej rady, pamiętaj, że nic nie dzieję się bez powodu i że ostatecznie z każdego doświadczenia może wypłynąć jakieś dobro.". Przy opisywaniu napotkanych osób i wydarzeń, niemal za każdym razem stwierdza, że Bóg nadesłał mu te osoby z jakiegoś powodu. Swoje kalectwo, a także innych, tłumaczy także Bożym zamysłem i dziękuję Mu za to, że jest taki i przeprasza, że czasem wątpi w Jego miłość.


W książce pomaga także spojrzeć na pewne rzeczy z innej perspektywy i po przeczytaniu Jego stwierdzeń czy też rad, aż masz ochotę powiedzieć "On ma rację". Zastanawiasz się dlaczego przejmujesz się błahostkami, na które tak na prawdę nie masz wpływu bądź dołujesz się złym wyobrażeniem siebie i brakiem wiary w to, że Ciebie też stać na to by pokazać, że jesteś w tym dobry czy iść na przód bez wątpliwości i mówienia 'ja nie dam rady'. Na samym początku książki Nick przytacza jeden z komentarzy dodany pod jego filmem na YouTube - "Kiedy widzę, że taki facet może być szczęśliwy, zastanawiam się, dlaczego tak często użalam się nad sobą, dlaczego nie czuję się wystarczająco atrakcyjny, inteligentny itp., itd. Jakim prawem pozwalam sobie na takie myśli, skoro ten gość żyje bez kończyn, a mimo to jest SZCZĘŚLIWY?!" - po Jego przeczytaniu na prawdę zastanawiasz się dlaczego nie jesteś szczęśliwy i nie robisz czegoś czego tak na prawdę pragniesz, bo boisz się porażki. Zastanawiasz się dlaczego boisz się robić rzeczy, skoro facet, który nie ma górnych i dolnych kończyn, potrafi surfować! Jak widać na Jego przykładzie nie ma rzeczy niemożliwych, są tylko te trudniejsze do wykonania.

Nick mówi o tym, że to my jesteśmy panami swojego losu i to od nas zależy jak będzie wyglądało nasze życie, od nikogo innego. "Jeśli nie jesteś dziś w miejscu, w którym chciałbyś się znajdować, lub nie osiągnąłeś wszystkiego, o czym marzysz, przyczyna najprawdopodobniej tkwi w Tobie, a nie w uwarunkowaniach zewnętrznych. Weź odpowiedzialność za swoje życie, a następnie podejmij konkretne działania. Jednak zanim to zrobisz, najpierw musisz uwierzyć w siebie i w swoją wartość. Nie czekaj, aż inni dostrzegą Cię w Twojej kryjówce. Nie czekaj na cud lub na właściwą okazję. Wyobraź sobie, że jesteś łyżka, a świat jest garnkiem, w którym przyrządzasz apetyczną potrawę - zamieszaj w nim!"
I że porażki wcale nie są takie złe - "Czy niepowodzenia mogą przygotować do odniesienia sukcesu w przyszłości? Oczywiście! Odpowiednio przeżyta porażka nie niszczy, lecz wzmacnia i dopinguje do większej koncentracji, pomysłowości oraz determinacji w dążeniu do spełnienia marzeń."


Książka jest zbiorem chwil, wydarzeń, momentów, z których można wyłapać mądry przekaz a także zastanowić się co zrobić ze swoim życiem. Nick swoimi komentarzami, sugestiami i poradami daje motywacyjnego kopa i zachęca do działania, i nieobwiniania nikogo za kalectwo, nasze porażki i niepowodzenia. Dużo siły odnajduje w wierze w Boga i ufność Mu, że dał mu zadanie, w którym ma pomagać innym. Namawia także do tego, żeby odnaleźć siłę w sobie, która będzie napędzać do działania.

Słyszeliście kiedyś o Nicku?

Pozdrawiam,
Pat.

sobota, 24 maja 2014

Co warto zobaczyć w Kopenhadze? Botanisk Have - ogród botaniczny.

Ostatnimi czasy pogoda nas rozpieszcza i nawet nie myślę, żeby siedzieć w domu. W weekend staramy się odpoczywać, postanowiliśmy więc udać się do ogrodu botanicznego, który znajduję się w centrum Kopenhagi, a jest tak cichym i spokojnym miejscem, że wydawać by się mogło, że znajdujemy się gdzieś na obrzeżach miasta. 


Botanisk Have - ogród botaniczny znajduję się na powierzchni 10 hektarów z charakterystycznym kompleksem szklarni, które powstały tutaj w 1874 roku, a same ogród w 1870. Ogród jest częścią Uniwersytetu Kopenhaskiego i Muzeum Historii Naturalnej. 


W szklarniach znajdują się drzewa, palma z 1824, kolekcja cykad, która liczy ponad 100 lat, kaktusy i sukulenty, a także orchidee i begonie. W specjalnie klimatyzowanych szklarniach cieplarnianych znajdują się rośliny arktyczne.
 

Ogród jest przepiękny, dużo jest skalniaków z przeróżnymi kwiatami i strumyczkami, po środku znajduję się jezioro w którym pływają żółwie i kaczki. Można przyjść i odpocząć po ciężkim dniu, zrelaksować się w cieniu drzew. 


Ogród jest idealny dla zwolenników odpoczywania na świeżym powietrzu, a przy tym można nacieszyć oko piękną przyrodą. Przy słonecznej pogodzie ogród jest pełen ludzi. Wstęp do niego jest za darmo, do szklarni także. Znajduję zaraz przy stacji Norreport. Adres: Øster Farimagsgade 2B, 1353 København. W okresie od maja do września otwarty jest we wszystkie dni w godzinach od 8:30 do 18. W okresie od października do kwietnia od 8:30 do 16.



Miłego weekendu,
Pat.

poniedziałek, 12 maja 2014

Kuracja cytrynowa - wrażenia po.

Kuracja cytrynowa dobiegła już końca parę dni temu, ale  dopiero teraz zebrałam się, żeby spisać po niej wrażenia. Jak wcześniej już pisałam, zdecydowałam się na kurację profilaktyczną, Mój Mężczyzna po dwóch dniach zrezygnował z profilaktycznej i przerzucił się na leczniczą, więc wrażenia będą z obu. 


Na początek muszę powiedzieć, że to było nie lada wyzwanie. Każdy dobrze wie, jaki smak ma cytryna, więc dobrze wiecie o czym mówię. Chociaż ja i tak nie powinnam narzekać bo największa ilość jaką wypiłam to była jedna szklanka z którą męczyłam się dłuugo, a Mój aż 5 szklanek, ale z tego co zauważyłam Jemu sok wchodził z łatwością, jakby to co najmniej była zwykła woda. Ja wykrzywiałam się z każdym łykiem ale jak postanowiłam, że przebrnę przez kurację profilaktyczną to nie mogło być inaczej.


Wypicie soku z 1, 2, 3 cytryn nie było aż takie złe, starałam się wypijać wszystko za pierwszym razem ale przy 4, 5 cytrynach to nie było już takie łatwe. Nie dałam rady wypić całej szklanki na raz. Sok starałam się wypijać po obiedzie a jeszcze długo przed kolacją. Nie rozcieńczałam go z wodą ani z miodem.

Wrażenia po kuracji profilaktycznej:
Bałam się, że wypicie 30 cytryn w przeciągu 10 dni mnie przerośnie, ale dałam radę. Fakt, było to dość trudne wyzwanie. Co do skutków kuracji - zwiększona ilość wizyt w toalecie, trochę wyprysków na twarzy, lepsze samopoczucie. 

Wrażenia po kuracji leczniczej:
Wypicie 200 cytryn w 12 dni to dla mnie bajka. Mój przeszedł przez 8 dni, bo potem nawał obowiązków trochę pokrzyżował plany i nie wyrabiał się z ilością wypitego soku. I ilość dzienna spadła do jednej szklanki soku dziennie. Wydaje mi się jednak, że po 8 dniach i tak efekt był dobry. Skutki - zwiększona ilość wizyt w toalecie zwłaszcza w dniach 5 - 8, wypryski, zgaga, zwiększona energia, lepsze ogólne samopoczucie.

Co do efektów ubocznych przy profilaktycznej nie zauważyłam żadnych, nie było bólów żołądka, czego najbardziej się obawiałam. Przy leczniczej tak jak wspomniałam wcześniej - zgaga, trwająca przez cały okres kuracji. I tu wyjaśniam od razu, że zgaga nie trwała całymi dniami, zaczynała się po wypiciu pierwszej dawki soku w danym dniu i przestawała męczyć jakoś w godzinach wieczornych.


Z ręką na sercu mogę przyznać, że kuracje nie zaszkodziły nam w żaden sposób. Pomogły - to na pewno. Także polecam każdemu kto chce oczyścić swój organizm i od razu mówię, że nie ma się czego obawiać, sok z cytryny nie zaszkodzi. Przeważnie wszyscy obawiają się ilości cytryn, najbardziej przy kuracji leczniczej, ale spokojnie, da się przez to przebrnąć i wcale nie jest to takie straszne.


Ze śmieszniejszych faktów, muszę powiedzieć, że najgorsze było chodzenie do sklepu i kupowanie cytryn dla kuracji leczniczej. Panie ekspedientki robiły wielkie oczy ze zdziwienia do czego potrzebne nam aż 50 cytryn i co będziemy z tym robić. Nie chciało nam się za bardzo tłumaczyć, więc mówiliśmy, że robimy lemoniadę dla całego osiedla. Reakcje były bardzo miłe, niektórzy śmiali się inni żartowali, że przyjdą spróbować tej lemoniady.

Także kończąc mówię jeszcze raz, kuracja cytrynowa jest bardzo dobra i nie szkodzi.

Pozdrawiam,
Pat.

niedziela, 11 maja 2014

Powrót do przyszłości - zaryzykowałbyś?

Chyba każdy z Nas choć raz oglądał "Powrót do przyszłości" w reżyserii Roberta Zemeckisa, kultowy film z końca lat 80tych. Nie?! To żałuj! Ja bardzo przepadam za filmami z tamtego okresu, teraz już się nie robi takiego kina, ja ogólnie mam chyba słabość do lat 80tych:) wtedy jeszcze technologia nie była tak dobrze rozwinięta, nie było takich możliwości przy tworzeniu efektów specjalnych jak teraz a proszę, Powrót do przyszłości według mnie jest zrobiony bardzo fajnie, nie ma w nim przesadzonych efektów, które tak jak w teraźniejszych filmach sci-fi, rażą w oczy. Ale dość już tych wywodów:) film jest wart obejrzenia i kto tego jeszcze nie zrobił, niech jak najszybciej to nadrobi. Na pewno polubicie Marty'ego McFly i ekscentrycznego Doktora Emmetta Browna.

źróło zdjęć google.pl


Aha! Tylko oglądajcie uważnie, wszystkie trzy części. Są ze sobą świetnie połączone i efekt końcowy jest niesamowity. Trochę ich co najwyżej poniosło z wyglądem świata w 2015 roku, myśleli że do tego czasu już będą latające samochody!? Fajna perspektywa, ale na to chyba trzeba jeszcze dłuuugo poczekać. 


Ciekawostka. Pamiętacie buty Marty'ego z II części Powrotu do Przyszłości? Były to Nike Air Mag. W 2011 wyprodukowano ich 1500 par, ze sprzedaży których, pieniądze zostały przekazane na fundacje Michaela J. Foxa - Foundation For Parkinson's Research. W 2015 kolekcja ma być ponownie w sprzedaży, czyżby wtedy kiedy Marty i Doc odwiedzili 2015?!:) Info klik, buty wciąż są na ebay'u klik.

W każdym bądź razie nie chciałam pisać o filmie, może nie dosłownie o samym filmie ale wątku w nim zawartym - podróży w czasie. Czy nie sądzicie, że to coś niesamowitego, a jednocześnie tak nierealnego? Bo wyobraźcie sobie, że kiedyś taka maszyna powstaje i zostaje zmieniony bieg wydarzeń. Czy to wyszłoby na dobre? Czy świat byłby lepszy? Zapobieglibyśmy wojną? Nie byłoby nazistowskich przywódców?

A co Ty byś zrobił? Gdybyś miał możliwość podróży w czasie? Chciałbyś zobaczyć siebie za kilka lat a może cofnąłbyś się w czasie żeby zmienić coś w swoim życiu z czego nie jesteś dumny? Czy zaryzykowałbyś zmiany mimo, że mogłyby one wpłynąć na Twoje kolejne wybory?
Myślałam jak odpowiedzieć na te pytania i nie wiem, tak na prawdę nie jestem pewna czy chciałabym wiedzieć jaka jest moja przyszłość. Chyba trochę bałabym się tej wiedzy..

A Ty zaryzykowałbyś?


<script>
  (function(i,s,o,g,r,a,m){i['GoogleAnalyticsObject']=r;i[r]=i[r]||function(){
  (i[r].q=i[r].q||[]).push(arguments)},i[r].l=1*new Date();a=s.createElement(o),
  m=s.getElementsByTagName(o)[0];a.async=1;a.src=g;m.parentNode.insertBefore(a,m)
  })(window,document,'script','//www.google-analytics.com/analytics.js','ga');

  ga('create', 'UA-51000302-1', 'frakobenhavnwithlove.blogspot.dk');
  ga('send', 'pageview');

</script>

sobota, 10 maja 2014

Kopenhaga z góry - Vor Frelsers Kirke

Ostatni tydzień należał do tych deszczowych, więc z chęcią wracam pamięcią do bardziej słonecznych dni. Właśnie w taki jeden słoneczny dzień wybraliśmy się na wieżę kościoła Vor Frelsers Kirke. Kościół znajduję się około 2,5 kilometra od ścisłego centrum Kopenhagi, metrem dojedziemy tam w 5 minut, spacerkiem zajmie nam to 30 minut, ale nie ma czego żałować, po drodze widoki są piękne. Kościół znajduje się w dzielnicy Christianshavn, [dla nas] kontrowersyjnej dzielnicy, zwaną potocznie przez polaków, mieszkających w Danii, - Kryśką. Kościół charakteryzuje się wysoką na 90m wieżą widokową z której rozpościera się piękny widok Kopenhagi. Polecam wejście na nią w bardziej słoneczne dni - efekt murowany. 

Wieżę można zwiedzać codziennie, od poniedziałku do piątku w godzinach od 10 do 16, w niedziele i święta od 10:30 do 16. Cena za wejście 35 kr. Oficjalna strona klik.


Aby wejść na część widokową wieży musimy pokonać schody, które z każdym poziomem robią się coraz węższe i coraz bardziej strome, dobra kondycja na pewno pomoże ich pokonanie. Po wyjściu na zewnątrz cieszymy oko pięknymi widokami Kopenhagi. Z góry możemy zobaczyć Tivoli, Ratusz, stadion Parken i wiele innych ważniejszych punktów w mieście. Jeżeli pierwszy poziom wieży widokowej jest 'za nisko' można wejść wyżej, prawie do samej złotej kuli na szczycie wieży. 
Na mnie 90m zrobiło ogromne wrażenie, patrzenie w dół wprawiało mnie w niepokój i nie powiem, nogi trochę mi się trzęsły. Jednak warto wdrapać się na górę i podziwiać Kopenhagę 'z chmur':)









Czyż nie prezentuje się pięknie?

Miłego,
Pat.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...